- oprawa A/V
- nieskrępowana eksploracja kosmosu
- klimat samotnej podróży
- prawdziwy zróżnicowany wszechświat
- monotonna rozgrywka nie dla każdego
- skanowanie latających zwierząt
No Man’s Sky zapowiadano w tak buńczuczny sposób, że developer prześcignął w zapowiedziach chyba nawet złotoustego Petera Molyneuxa. I dzięki temu udało im się nakręcić hype i zrobić ze swojej gry niemalże premierę roku. Dokonali jednak tego samego co i wspominany cudowny Piotruś zrobił przy okazji promowania Fable. Zbudowali w graczach mur oczekiwań nie do przeskoczenia.
Pomijając jednak kosmiczne liczby i obietnice jakie pojawiały się w zapowiedziach, podszedłem do No Man’s Sky na trzeźwo. Nie stawiałem przed nim żadnych wymagań, które powstałyby w mojej głowie jeszcze przed premierą. Spodziewałem się wręcz średniego tytułu, z którym spędzę niewiele czasu. Jakże pięknie jest się czasami mylić.
Sama gra nie jest,jak to niektórzy widzieli, symulatorem spaceru i interaktywnym screensaverem. To nadal w głównej mierze gra eksploracyjna, ale bliżej jej do gry RPG niż nudnawych przygotówek o chodzeniu. Fabuła jest ciekawa i naprawdę czuję, że jako gracz mam jakiś cel ponad zbieraniem danych o planetach, ale jest ona zupełnie na uboczu. Cały główny trzon zabawy w NMS to właśnie zwiedzanie planet i zbieranie o nich danych.
Niestety dla większości graczy i recenzentów jest to główna wada gry. To prawda, że rozgrywka jest bardzo monotonna. Lądowanie na planecie, szukanie punktów orientacyjnych, baz obcych, zbieranie surowców i skanowanie lokalnej fauny. Kiedy już zbierzemy wszystkie dane i zdobędziemy potrzebne surowce, lecimy sprzedać co cenniejsze łupy na stacji kosmicznej i hop siup na następną planetę. I dalej powtórka z rozrywki. Jeżeli przeraża cię powtarzanie tych samych czynności przez kilkanaście godzin, to od razu możesz zmniejszyć wystawioną przeze mnie ocenę o połowę.
Gra wynagradza za poświęcony jej czas, ale robi to na prawdę powoli. Czasami będzie trzeba szukać rzadkich pierwiastków przez godziny, aby uzbierać jednostki (tutejsza waluta) na zakup nowego statku, czy ulepszenie pancerza. Elementy surwiwalowe sprawiają, że stale musimy dbać o poziom naszych tarcz, chroniących przed zagrożeniami nie tylko ze strony strażników planety czy dzikich zwierząt, ale i samą planetą. Warunki panujące w atmosferze nowego świata rzadko bywają przyjemne dla naszego bohatera. Przeważnie przyjdzie nam zmagać się z ekstremalnie wysoką temperaturą lub unikać zamarznięcia. Ewentualnie trafimy też w miejsce gdzie przydatny będzie moduł ochronny przez radiacją powietrza i kwaśnym pyłem.
Bardzo ciekawie wypadają spotkania z obcymi rasami. Na planetach rozsiane są posterunki kolonialne. Kiedy zagadamy obecnego tam osobnika czeka na nas wyzwanie. Dostaniemy proste pytanie lub groźbę, której spełnienie otworzy dla nas drogę do dalszych opcji dialogowych i otrzymamy nagrodę i pomoc od naszego nowo poznanego przyjaciela.
Cały myk polega na tym, że to nie jest film wprost z Hollywood i obcy nie mówią po angielsku, ani w żadnej innej wspólnej mowie. Każda rasa ma swój własny język i jeżeli chcemy rozmawiać z nimi to musimy się go nauczyć. Można to zrobić po przez specjalne kamienie wiedzy, które są rozsiane na powierzchniach planet lub przy wielkich monolitach, pomnikach obcej cywilizacji, które nie tylko naucza nas trzech nowych słów, ale i dadzą nagrodę jeśli tylko zachowamy się przy nich jak należy.
Przykładowo jeśli trafimy na grób nieznanego żołnierza i do wyboru będziemy mieli opcję zabrania mu broni lub pochowania go z pełnym rynsztunkiem, a rozpoznamy w opisie słowo szanuj to logicznym jest, że należy zostawić graty weterana w spokoju.
Oczywiście nie zawsze wybory są tak oczywiste. Mając do wyboru uderzenie obcego lub niezrobienie tego warto znać kilka słów, aby wiedzieć czy obcy nie stawia nam wyzwania mającego na celu udowodnienie naszego męstwa. Niezbadane są drogi do zdobycia szacunku w kosmosie.
Fabuła w grze jest podana oszczędnie i tak tajemniczo jak tylko się da. Przy No Man’s Sky nawet seria Souls prezentuje się jako gra, w której wszystkie wyjaśnienia i historie podane są na tacy. Nie chcę więc jej zdradzać, gdyż napisanie krótkiego zdania mogłoby zabić tego ducha tajemnicy i niepewności, którego developer tak pięknie w tej grze umieścił. W drodze do zakończenia gry pomaga nam lista kamieni milowych. Jako że nie mamy tu standardowych questów, to właśnie kamienie milowe spełniają poniekąd ich zadanie. Za takie czynności jak zapoznawanie się z obcymi, niszczenie pirackich statków, naukę języka czy ilość planet zaliczonych na 100% zdobywamy kolejne rangi odpowiedniego kamienia. Łącznie przy każdym możemy zdobyć dziesięć gwiazdek. Z ich zdobywaniem powiązane są nie tylko cele gry, ale i trofea, które w tej grze zdobywa się tylko w ten sposób. Jako że żaden z kamieni milowych nie wymaga od gracza przesadnego grindowania, a po prostu cieszenia się rozgrywką i korzystanie z jej wszelkich dobrodziejstw to łatwo się domyślić, że platynka nie stawia żadnego wyzwania. To gratka dla łowców trofeów jak i osób, które nie grają dla wirtualnych pucharków, ale i tak zostaną wynagrodzeni najwyższym odznaczaniem w zamian za wyciśnięcie z No Man’s Sky ostaniach soków.
W grze występuje też walka, niestety jest jej wyjątkowo niewiele i jest bardzo schematyczna. Planet pilnują małe latające drony (rzadziej pojawiają się też większe roboty), które w zależności od nastawienia mogą uznać cię za wroga jeśli przyuważą cię na nielegalnej próbie wydobycia dóbr naturalnych na ich terenie. Bohater wyposażony jest w multinarzędzie, które na początku jest tylko narzędziem wydobywczym i pozwala na kruszenie skał celem pobrania izotopów, tlenków i innych skarbów. Szybko znajdziemy nowe technologie pozwalające nam na zmianę opcji wydobycia na szybkostrzelny pistolet, tak zwany błyskacz. I to nim właśnie dzielnie stawiamy opór stróżom prawa na planetach. Walka nie jest zbyt wymagająca. Na upartego można nawet poradzić sobie z nimi promieniem wydobywczym, a po zainstalowaniu paru ulepszeń lub zmianie narzędzia na lepsze nie będzie kozaka we wszechświecie na naszego herosa.
Walczymy również w przestrzeni kosmicznej. Jeśli pomiędzy planetą, a stacją kosmiczną, na której możemy sprzedać uzbierane dobra trafi nas promień skanujący statku piratów to biada nam jeśli nie mamy statku przystosowanego do walki z takim zagrożeniem. Pierwsze pojedynki mogą okazać się mało intuicyjne i doprowadzić do pasji. Chyba że jesteś graczem, który zjadł zęby na symulatorach kosmicznych, wtedy poczujesz się jak ryba w wodzie. Reszta będzie musiała zainwestować w nowy statek i znowu nikt wam nie podskoczy.
Oznacza to jednocześnie, że gra nie jest ani łatwa, ani trudna. Wyzwanie jako takie w niej nie istnieje. Co prawda po zaliczeniu zgonu cały mizernie zbierany ładunek znika, ale jeśli wrócimy w miejsce naszej porażki znajdziemy tam nasz grób, z którego wszystko co straciliśmy możemy odzyskać. Kojarzycie to skądś? Niestety nie sprawdziłem czy jeśli po drodze po zagubione fanty znowu polegniemy to stracimy je na zawsze. Po prostu aby zginać musiałbym się na prawdę postarać. Może to wam pasować lub nie. Ale taki jest urok tej gry, Ona przede wszystkim ma służyć relaksowi i poczuciu odprężenia. Nic nie zakłóci twojej rozgrywki. Jeżeli nagle tarcze trafi szlak, a system podtrzymywania życia zawiedzie, to paliwo do nich zapewne leży pod nogami. A jeśli zginiesz to również żadna kara cię nie spotka. To nie jest tytuł dla hardkorowych graczy szukających wyzwania w każdej grze.
Powinienem teraz napisać o przepięknej grafice i uczcie dla oczu, którą serwuje nam developer w designie świata na kolejnych planetach. Niestety obejrzałem już śmieszkowe porównanie trailera No Man’s Sky z E3 i gry właściwej i już ciężko mi się tego obrazu pozbyć. Podoba mi się to, że nasze multinarzędzie i nasz pierwszy statek kojarzą mi się z hollywoodzkimi produkcjami s-f z lat 70’tych. Podoba mi się design planet, na których biom jest korzystny, a fauna i flora występują wyjątkowo bujnie oraz projekt czterech ras występujących w grze (każdy kosmita nawet z tej samej rasy jest inny) i w końcu podobają mi się wszelkie efekty świetlne i sam kosmos w czasie jego przemierzania.
Nie podoba mi się za to czasami bardzo brzydkie dorysowywanie się elementów krajobrazu, brak fizyki działającej na niektóre elementy na planetach. Bo skoro grawitacja działa wszędzie tak jak ta ziemska, to jak wyjaśnić to, że przecięcie wielkiej skały w poziomie na pół nie spowoduje tego że górna warstwa opadnie. Nie, ta będzie cały czas wisieć w powietrzu jak zawieszona na sznurku. Często brzydko się przenikają niektóre przedmioty lub mamy do czynienia z sytuacją, w której roślina rośnie w kamieniu albo elementy otoczenia są ze sobą zrośnięte. To oczywiście problemy spowodowane proceduralnym generowaniem się planet i całkowicie wybaczam Hallo Games takie graficzne babole. Bo jeśli przymkniemy na nie oko to No Man’s Sky nawet dla mnie jest jedną z najpiękniejszych gier na PS4.
Absolutnie żadnych wad za to nie mogę wytkać soundtrackowi gry. Muzyka jest po prostu kosmiczna, rewelacyjnie współgra z klimatem gry, po części to ona go tworzy i podbija. Ambientowe spokojne, elektroniczne plumkanie w czasie eksploracji działa na zmysły nawet jeśli nie wsłuchujemy się w nią bezpośrednio. Kiedy po raz pierwszy zostałem zaatakowany przez strażników planety i usłyszałem jak muzyka zmieniła się w perkusyjne dudnienie autentycznie poczułem niepokój przed potyczką. Ślinię się na widok paczki z czterema płytami winylowymi na których został wydany soundtrack z gry. Była by to chyba moja ulubiona pozycja na półce z czarnymi krążkami.
To co, pomarudzimy teraz trochę na grę i pośmiejemy się z przeróbki logo developera na goodbye games zrobionej na wypadek, gdyby No Man’s Sky okazało by się klapą? Nie, nic z tego! Zdaję sobie sprawę, że gra nie jest doskonała. Zdaję sobie sprawę, że część graczy tak jak ja pokocha ją za to samo, za co reszta ją znienawidzi. Za monotonną rozgrywkę i wykonywanie tych samych czynności przez kilka godzin przy każdym posiedzeniu z grą. Za to, że nie ma tu żadnego wyzwania, a jedynie bezstresowa eksploracja świata, w której nic nam nie może przeszkodzić. Co z tego, że dla sporej ilości graczy będą to wady nie do przeskoczenia, a sama gra co najwyżej średniakiem, skoro od premiery mam już nabite ponad trzydzieści godzin i nadal bawię się przy tej grze doskonale?
Hype był ogromny, oczekiwania były jeszcze większe. Jeśli ktoś poczuł się zawiedziony i oszukany to jest mi dla niego przykro. Uwierzył w obietnice, które od początku były przekolorowane i niemożliwe do spełnienia. Szkoda, że tyle czci odebrało tej grze rozbuchane ego developera. Muszę oddać No Man’s Sky jedno. Ta gra nie spełniła moich oczekiwań. Ona je całkowicie przerosła.